I wszystko od nowa. Od początku. Wstajemy z dobrym nastawieniem i narazie jest w miarę OK.
Wczoraj mąż powiedział, że przeżywa huśtawki nastrojów i emocji w ciągu dnia cały czas. Uczuć również. Od miłości do nienawiści. Ale kocha mnie. To pewne. Tak powiedział i wierzę mu.
Rano mnie przytulał zanim wyszedł do pracy. Teraz już czuję po jego pisaniu, że nastrój uczuciowy mu spada. Narazie na szczęście bez złośliwości. W ogóle ostatnio jest mniej złośliwy. Czyli jest lepiej.
A czemu jest gorzej? Ogólnie. Wydaje mi się, że to faza depresji. Mąż nie podziela mojego zdania. Jak był w depresji rok temu mówi, że było gorzej.
Teraz znów nie lubi pracy, nie może ścierpieć, jak go tak traktują, jak traktuje go szef. Nie ma znów znajomych (poza odzyskaną znajomą z lat dziecinnych), nie pisze do nikogo i nie chce się z nikim spotykać (zawsze był samotnikiem, tylko w hipermanii był królem towarzystwa i pisał do wszystkich i ze wszystkimi utrzymywał kontakty, spotykaliśmy się, piliśmy, śmialiśmy się, on podrywał jak chciał i się cieszył, pisał do znajomych sprzed lat). Woli siedzieć w kanciapie ze słuchawkami na uszach i robić meble. Przerabiać, dopieszczać, domalowywać, poprawiać. I gotować. Nie ma siły fizycznie, mówi i widzę, że jest wyczerpany. Nie trenuje, dawniej biegał i trenował dużo, a w hipermanii to już w ogóle miał siły jak olbrzym, a jadł mało co. Nie cieszy się na wyjazd ze mną i z dziećmi, zakłada, że będzie beznadziejnie, szykuje się słaba pogoda. Pije znów prawie codziennie. Ma bardzo niskie poczucie własnej wartości, nienawidzi siebie, wie, że jest dla mnie niemiły i nieprzyjemny, ale nie umie tego zachowania powstrzymać. Nie ma ochoty na seks. W hipermanii chciał się seksować cały czas, w nocy to trzy razy i to na ostro. Nie chce rozmawiać, chyba, że po piwie. Nie trafiają do niego racjonalne argumenty. Proste rzeczy emocjonalne i uczuciowe muszę tłumaczyć jak dziecku. Że wierzę, że będzie dobrze. Bo on myśli, że tak naprawdę nie wierzę. Że go kocham. Bo ma wątpliwości.
Dziś lepiej, wziął dodatkowy Seronil, pojechał z synem na trening, dołączyłam do nich. Powiedział, że dobrze, że nigdzie nie idę po pracy, bo jakby został sam w domu to kupiłby piwo.
A tak wytrwał do wieczora.
O 3 nad ranem chce mu się seksu ostatnie dwie nocy. To może być sygnał hipermanii. Ale pisze, że od 3 rano przez resztę nocy, rano do południa jest w górce, a później do wieczora zjazd i wieczorem deprecha. Szybkie zmiany. Złe. Bo leki na nie gorzej działają. W sensie, że nie działają, nie stabilizują.
Bilans dzisiejszego dnia: 0 piw.
Seks: TAK! :)
Bilans leków dziś:
Convulex - 2 tabletki (zalecone 3)
Velaxin 37,5 - 2 tabletki (zalecone 2)
Velaxin 75g - 1 tabletka (zalecona 1)
Seronil - 2 tabletki (samodzielnie)